Miniaturki #1 Strasznie głośno, niesamowicie blisko

Strasznie głośno, niesamowicie blisko J. S. Foer

Miniaturki, czyli krótkie i przyjemne zapiski o przeczytanych książkach. Recenzje w wersji light. Zaczynamy :)

Anders Morderca i przyjaciele oraz kilkoro wiernych nieprzyjaciół

Anders Morderca Jonas JonssonRewelacyjny środek nasenny. Przydługie, przekombinowane i pisane na siłę. Jonas Jonasson po udanym „Stulatku, który wyskoczył przez okno i zniknął” powiela wciąż ten sam schemat –  genialna jednostka z grupą nietuzinkowych, oryginalnych przyjaciół na przekór złemu światu walczy o szczęście. Czarny humor i ironia wylewają się ze stron. Idealna lektura dla wszystkich, którzy potrafią się zdystansować i śmiać, gdy śmiesznie tak naprawdę wcale nie jest. Tylko że… ten motyw już się znudził. O ile „Stulatek…” był zaskakująco śmieszny, to „Analfabetka, która potrafiła liczyć” (druga powieść Jonasa Jonassona ) już jakby mniej, a „Anders Morderca…” w ogóle! Szczerze mówiąc, pierwsze co myślę, gdy wspominam tę książkę, to „o czym to u licha było”? Tak zapada w pamięć.*

★ ✰  ✰  ✰  ✰ 

 

Tożsamość Bourne’a

Tożsamość Bourne'a

Zaskakująca powieść. Bazując na obejrzanym filmie spodziewałam się czegoś innego, ale.. Inne nie znaczy gorsze! Dokładne poznanie przeszłości Bourne’a było pełne niespodzianek. W oryginale pisanym w latach osiemdziesiątych Jason był nie tylko Davidem Webbem. Służył w wojsku, brał udział w wojnie w Wietnamie, miał żonę i dziecko, był… A nie, nie będzie spojlerów. ;) Kawał dobrej sensacji pisany w starym stylu. Dużo smaczków do wyłapania dla tych, którzy oglądali filmowego Bourne’a. Pojawia się nawet postać Szakala, prawdziwego międzynarodowego terrorysty, który odsiaduje obecnie karę dożywocia we francuskim więzieniu.

★  ★  ★  ★ ✰

 

Projekt „Rosie”

Pojekt Rosie

Śmiesznie i nieszablonowo. Inaczej i z pomysłem. Bardzo przyjemna i wesoła książka. Też jest tu trochę czarnego humoru, ale wszystko w rozsądnych dawkach. O czym? O miłości!

Profesor genetyki, Don Tilman, jest nieco dziwny (prawdopodobnie ma  zespołem Aspergera). Każda czynność, którą wykonuje jest szczegółowo zaplanowana. CO. DO. MINUTY. Nawet prysznic. Jadłospis jest z góry ustalony. Nie ma odstępstw od grafiku. Rutyna daje spokój, zadowolenie i pewność, której brakuje w kontaktach z ludźmi (emocje są takie trudne do rozszyfrowania!). A jednak czegoś czterdziestoletniemu wykładowcy brakuje. Po zastanowieniu wdraża on w życie projekt „żona”. Wymagania wobec przyszłej pani Tilman małe nie są. Kwestionariusz z pytaniami do kandydatek ma 16 stron! Powieść komedia. Świetnie się bawiłam.

★ ★ ★ ★ ★ ✰

Katedra w Barcelonie

Katedra w BarcelonieWkurzająca książka. Powieść, o której ciągle słyszałam „koniecznie przeczytaj, jeśli interesujesz się Hiszpanią”. No i przeczytałam. Do połowy książki czułam wielkie rozczarowanie, a lista moich zarzutów pod adresem pisarza i jego „dzieła” była długa. W drugiej połowie Ildefonso Falcones jakoś się wybronił. Generalnie faktycznie warto przeczytać, bo poznajemy kawał historii Barcelony.

To, co mnie wkurza (ale da się wybaczyć) to traktowanie bohaterów po macoszemu. Posłużyli oni pisarzowi tylko do tego, by mógł opowiedzieć o historii miasta. No ok, często stosuje się tego typu rozwiązania fabularne, tylko w „Katedrze…” takie to było dla mnie nachalne, takie mało logiczne. Np. matkę głównego bohatera spotyka dramatyczne przeżycie, czytelnik jej współczuje, a autor… porzuca jej postać i wraca do jej losów w drugiej połowie książki, bo akurat jest mu potrzebna bohaterka, która przedstawi kulisy życia danej grupy społecznej. A sam główny bohater zmienia profesje i status, tak często, że starczyłoby i na trzy biografie. Grubymi nićmi szyte. Gdyby nie ciekawa historia Barcelony, poszłaby książka do kąta. Od razu.

★ ★ ★ ✰ ✰ ✰

Kłopoty rodu Pożyczalskich

Pożyczalscy Arietta

Ziew, ziew, ziew. O co chodzi z tą książką? Dlaczego jest tak chwalona? Czasem trzeba walnąć się w czoło i przerwać pieśń pochwalnego chóru, przyznać, że choć to klasyka, to treść już mocno zwietrzała, już nie kręci. Jeśli ktoś ma fioła na punkcie literatury dziecięcej (jak ja) to niech czyta (z mozołem). Inni niech poszukają do czytania dzieciom czegoś lepszego. Np. „O chłopcu, który szukał domu” Ireny Jurgielewiczowej, albo „Podróż Błękitnej Strzały” Rodariego – to jest klasyka, która nadal się broni, wywołuje emocje.

A co do Pożyczalskich (to takie małe ludki, które dawniej kryły się w domach ludzi i kradły, wróć, pożyczały to, czego im potrzeba) to bardzo fajnie, ciekawy przecież pomysł autorki, przedstawił reżyser Hiromasa Yonebayashi w filmie animowanym „Tajemniczy świat Arrietty” (poniżej kadr z filmu). To jest po prostu cudnie narysowane! Fabułę nieco zmieniono (czytaj: tchnięto w nią trochę życia). Film do obejrzenia, książka tylko dla wytrwałych. Czytając ją córkom nudziłam się okrutnie (tam się prawie nic nie dzieje), one słuchały i nie narzekały, ale też za bardzo się w tę historię nie wczuwały. Książkę ratują piękne, pobudzające wyobraźnie ilustracje Emilii Dziubak.

★✰✰✰✰✰

Tajemniczy świat Arietty

 

 

Strasznie głośno, niesamowicie blisko

Strszanie głośno, niesamowicie blisko Foer

Kocham książkę „Wszystko jest iluminacją”**. Kocham ją tak bardzo, że boję się przeczytać ją drugi raz. Bo wiesz, po 13 latach od poprzedniej lektury może się okazać, że czar prysł. Za to bardzo zależało mi, by przeczytać inną książkę tego autora. I udało się. Jest dziwna, inna, piękna, smutna, niepokojąca, wzruszająca, zabawna. Po prostu dobra. O czym? O Oskarze, chłopcu, który stracił tatę podczas pamiętnego ataku na WTC, o jego babci i dziadku, których życie już na zawsze zwichrowała II wojna światowa, o wielu przypadkowych ludziach (wszyscy o nazwisku Black, choć nie z jednej rodziny) trochę dziwakach, trochę oryginałach, a po troszę takich jak my-czytelnicy. Osobliwa książka.

★ ★ ★ ★ ★ ✰

 

 

To tak w skrócie.

A Ciebie jaka książka ostatnio zachwyciła? 

A może wkurzyła?

Strasznie głośno, niesamowicie blisko

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

* Właściwie to pierwszą myślą jest „po co ja to czytałam do końca”? Drugą „bo chciałam napisać o tym ironiczny tekst na bloga”. I dopiero trzecią „A  o czym to u licha było?”

**No dobrze, przyznaję, jest w tym trochę przesady, ale jeśli nie miłość, to zauroczenie na pewno :)

 

– – – – – – – – – – – – –
Opublikowano: 17.03.2017