Krwiste fantasy – „Pierwsze prawo” Abercrombiego

Pierwsze prawo Abercrombiego ostrze

Im bardziej pokręcony życiorys, tym większa szansa na napisanie intrygującej książki. Owszem, warsztat pisarza, styl i gramatyka to podstawa, ale trzeba trochę przeżyć, by mieć o czym pisać, by strony książek nasiąkły emocjami. Praca w telewizji, zawód montażysty filmowego, studia psychologiczne, związek małżeński i bycie rodzicem dla trójki dzieci – to całkiem bogaty zasób doświadczeń. Zapewne właśnie dzięki nim fabuła książek Abercrombiego tchnie prawdziwym życiem, a nie papierową scenerią.

Skąd ta popularność?

Co takiego jest w powieściach Anglika, że jego książki nie zalegają w księgarniach i szybko znikają z bibliotek? Krew, wojna i zdrada. Ot, taki stary, wypróbowany przepis na sukces. Z pewnością znacie to już z G. R.R.Martina. Abercrombie ma jednak swój indywidualny styl, choć jest brutalnie, to bez popadania w morderczą przesadę (szukającym mocniejszych wrażeń polecam „Księcia cierni”). Uniwersum ma swój klimat, jest dopracowane w szczegółach, polityka wpływa na życie jednostki. Bohaterowie mają więcej wad niż zalet (dlatego naprawdę wciągamy się w ich losy). Nie ma prostego happy endu, nieszczęścia nie chodzą parami, a stadami. To nie bajka – życie jest skomplikowane.

Zemsta najlepiej smakuje Pierwsze prawo Abercrombiego

Akcja rozgrywa się w świecie przypominającym nieco nasz ziemski tygiel narodów i plemion ze starożytności. Mamy więc na kartach książki zimny, pokryty lasami Angland z barbarzyńcami podległymi „cywilizowanej” Unii. (Coś jakby odbicie panowania Rzymian w Wielkiej Brytanii tylko bez granicznego Muru Hadriana). Jest nadmorska Dagoska z mieszkańcami o ciemnej skórze, są okrutni Gurkhulczycy, eksperci w torturowaniu, mający aspirację zbudowania imperium na chwałę swojej wiary i dzicy, żądni krwi szankowie, pochodzący nie wiadomo skąd, bardziej przypominający zwierzęta niż ludzi.

Unia jest w rozsypce (choć jej mieszkańcy trwają uparcie w przekonaniu że są pępkiem świata). Gurkhulczycy podbijają kraj za krajem, szankowie coraz zuchwalej atakują ludzi, a wśród barbarzyńców pojawia się śmiałek, który ogłasza się „Królem Północy”. Wkrótce wszyscy walczą ze wszystkimi. Za nawałnicą mieczy oprócz konfliktu o nowe ziemie, kryje się spór sięgający początków tego uniwersum, spór między dawnymi magami, którzy obserwowali sam początek świata i wpływali na jego kształt.

Waleczni, podstępni, dzicy

Galeria bohaterów stworzonych przez Abercrombiego jest więcej niż barwna.Logen Dziewięciopalcy – barbarzyńca i bezlitosny zabójca, którego dosięgają wyrzuty sumienia, Bayaz – mądry i przebiegły mag, dla którego cel uświęca środki, Jezal dan Luthar – tchórzliwy i wyniosły obywatel Unii, antypatyczna, owładnięta żądzą zemsty Ferro i Glokta – budzący odrazę inkwizytor-kaleka, ekspert od torturowania ludzi, kiedyś znamienity rycerz. Wszyscy niejednoznaczni i trudni do zaszufladkowania.

Każda z postaci ma swoje plany i cele, ich wzajemne relacje się zmieniają, czasem działają razem, ale też często obserwują się z wrogością węsząc wszędzie spisek i zasadzkę. Z pewnością są wiarygodnie przedstawieni. Sympatia czytelnika waha się między jedną, a drugą postacią. Osoby które polubiły Tyriona w „Grze o tron”, prawdopodobnie polubią cynicznego inkwizytora Gloktę (obydwaj mają podobne poczucie humoru i cięte komentarze)

Ostateczny argumentHappy end?

„Pierwsze prawo” to trzy tomy, a każdy z nich to spora cegła. Razem to wiele godzin fascynującej lektury. G.R.R.Martin zabija swoich bohaterów bez sentymentów, Abercrombie „tylko” mocno utrudnia im życie. Ten pesymistyczny ton narasta w końcowych rozdziałach. Część bohaterów chce się zmienić, wydaje się, że życiowo zmądrzeli, ale autor konsekwentnie podcina im skrzydła – albo okoliczności uniemożliwiają postaciom zmianę, albo zapał by naprawić dawne błędy okazuje się słomiany. To przygnębiające. Sprawia, że gdy już doczytamy ostatnią linijkę „Pierwszego prawa” możemy czuć się zawiedzeni lub przynajmniej oszołomieni zwrotem akcji. Czy warto w takim razie szukać Abercrombiego na półkach księgarni? Zdecydowanie tak. Cykl z tomu na tom staje się coraz lepszy, a zakończenie, cóż… daje do myślenia.

 

Ocena całej trylogii „Pierwsze prawo”: 5/6

 

 

 

Szczerze mówiąc, więcej się bawiłem, niż na serio studiowałem psychologię, co nieco jednak stamtąd wyniosłem. Zostało mi na przykład zainteresowanie ludzkimi błędami. W jaki sposób popełnianie błędów przez jednostki wpływa na rozwój sytuacji? O ile w tradycyjnej fantasy często opowiada się o tym, jak ktoś „zupełnym przypadkiem” zmienia świat albo wpada na pomysł misji, która zawsze się udaje, to w rzeczywistości częściej obserwujemy takie oto przypadki, że ktoś ma wielkie plany, ale nagle coś się psuje, coś nie wyszło i wszystko się wali. Interesują mnie bohaterowie i bohaterki, którzy nie są doskonali, oraz wszystko, co powoduje, że są, jacy są, i w jaki sposób wpływa to na misję, której się podejmują. Znacznie bardziej podobają mi się misje, które nie do końca się udają, niż te, które są wspaniałe.

Joe Abercrombie

„Chciałbym zrobić dla fantasy to, co Clint Eastwood dla westernu” – wywiad z pisarzem

 

Samo ostrzeJak czytać?

W Polsce trylogia „Pierwsze prawo” ukazała nakładem Wydawnictwa ISA (dwa tomy) oraz  Wydawnictwa Mag (trzeci tom utrzymany w stylistyce dwóch poprzednich, wydanych przez ISA oraz wznowienie całej trylogii w nowej szacie graficznej). Wydawnictwo Rebis opublikowało trylogię „Morze Drzazg”. Książki luźno powiązane z uniwersum „Pierwszego prawa” wydał Mag.

Trylogia „Pierwsze prawo”:

„Samo ostrze” (ISA) / „Ostrze” (Mag) („The Blade Itself”)
„Nim zawisną na szubienicy” („Before They Are Hanged”)
„Ostateczny argument królów” („Last Argument of Kings”)

Odrębne utwory z akcją umiejscowioną w uniwersum „Pierwszego prawa”:

„Zemsta najlepiej smakuje na zimno” („Best Served Cold”)
„Bohaterowie” („The Heroes”)
„Czerwona kraina” („A Red Country”)

 

Trylogia „Morze Drzazg”:

„Pół Króla” („Half a King”)
„Pół Świata” („Half the World”)
„Pół Wojny” („Half a War”)

 

Joe Abercrombie

Poza tym pisarz stworzył kilka opowiadań: „Parszywa robota” („The Fool Jobs”), „Yesterday”, „Near a Village Called Barden”, „Też mi desperado” („Some Desperado”), „Czasy są ciężkie dla wszystkich”.

 

Link do oficjalnej strony autora: http://www.joeabercrombie.com/books/

 

 

 

 

Zdjęcie Arild Vågen, lic.CC BY-SA 3.0

 

– – – – – – – – – – – – –

Opublikowano: 16.04.16