Zatrzymać czar Świąt

najlepsze zyczenia

Tuż przed wigilią zaczęłam rozglądać się za książką, która ładnie współgrałaby z nastrojem Świąt. Najlepiej takiej ze śniegiem w tle, skoro nie ma go za oknem. : ) Przeszukałam półki i wybrałam dwa tytuły. To fajny sposób, żeby na trochę dłużej zatrzymać czar Świąt. Kładziemy się więc pod kolorową choinką błyszczącą od barwnych lampek i czytamy!

 

„Kolęda prozą, czyli opowieść wigilijna o duchu”

 

Wesołych świąt! Do licha z wesołymi świętami! (…) Gdybym mógł postąpić wedle swej woli – dodał Scrooge z gniewem w głosie – każdy dureń, który chodzi po ludziach z życzeniami wesołych świąt, zostałby ugotowany w swoim własnym świątecznym puddingu i pochowany z gałązką ostrokrzewu zatkniętą w serce. Nie inaczej!  (s. 12)

 

Znacie? Znamy! Ale czy na pewno? Przeróbek i adaptacji tej niewielkiej powiastki Karola Dickensa jest od groma! Mamy animowane historie „Opowieść Wigilijna Flintstonów”, „Opowieść wigilijna Myszki Miki”, „Opowieść wigilijna Muppetów”, a nawet „Pieskie święta”. Jest też dłuugaśna lista adaptacji filmowych, do wyboru, do koloru, od klasyków jak chwalona ekranizacja z 1984 roku po wariacje takie jak komedia z Billem Murrey’em pt. „Wigilijny show”(„Scrooged”) czy „Duchy moich byłych” lub „Kolęda primadonny”, w której Scrooge nieoczekiwanie zmienia płeć i odnośi sukcesy na estradzie.

Dobrze jest poznać pierwowzór, tropić różnice i podobieństwa w ekranizacjach. Jakie to naprawdę duchy odwiedziły największego ze skner Ebenezera Scrooge’a i dlaczego? Co mu takiego pokazały, że okrutny starzec zaczął przejmować się biedą i smutkiem otaczających go ludzi?

Miło jest poczytać sobie takie pokrzepidełko.

 

Na każdym człowieku – odpadło widmo – ciąży obowiązek duchowego bratania się ze swymi bliźnimi. Jeśli ktoś obowiązku tego zaniedba za życia, musi go dopełnić po śmierci. Dusza takiego człowieka skazana jest na wędrówkę po świecie… ach biada mi, biada… (…) Muszę wlec za sobą łańcuch, który sam ukułem za życia. (s.31)

 

Czy wiecie, że Karol Dickens napisał aż 5 opowieści wigilijnych?

 

Od 1843 roku, kiedy to powstała „Kolęda…”, pisał jedno opowiadanie co roku i publikował je tuż przed wigilią (wyjątkowo w 1847 roku miał przerwę w pisaniu).

Opowieść wigilijna Dickens

 

Oprócz wcześniej wspomnianej opowieści, powstały jeszcze „Karylion. Goblinowa opowieść o dzwonach, które wypędziły graniem stary rok i przywołały nowy” (w innym tłumaczeniu po prostu „Dzwony”), „Bitwa o życie” i „Nawiedzony, czyli pakt z duchem”. W małej książeczce, którą mam na półce (rzecz wydana w 1988 roku przez Książkę i Wiedzę) opowieść o Ebenezerze Scrooge’u wydana jest razem z tytułem „Świerszcz za kominem”. Zaczyna się urokliwie:

Samowarek pierwszy pieśń zanucił. — Niech sobie co chce mówi pani Piribingl, — ja wiem lepiej. Niech do końca świata utrzymuje, że nie pamięta, kto pierwszą podał nutę — samowarek czy świerszcz, ja twierdzę stanowczo, że samowarek, a mogę przecież to dobrze wiedzieć. Podług wskazówek na emaliowanym cyferblacie holenderskiego zegara, który stoi tam w kącie, samowarek o całych pięć minut wcześniej zaczął swą pieśń, zanim dało się słyszeć ćwierkanie świerszcza. (s. 143)

 

Ale o tym opowiem Wam innym razem (jeszcze nie skończyłam czytać).

 

„Cień Ojca”

A jeśli nie macie ochoty na może nieco zbyt słodkie, bajkowe historie o zwycięstwie dobra nad złem i przemianie człowieka na lepsze, jeśli zamiast tego wolicie coś bardziej realnego, z większym naciskiem na religijny wymiar Świąt, to może spodoba się Wam „Cień Ojca”, książka Jana Dobraczyńskiego wydana po raz pierwszy w 1977 roku.

To bardzo oryginalna powieść, oparta na Ewangelii Św. Mateusza i Łukasza – jej głównym bohaterem jest Józef, młody cieśla, który stara się żyć w zgodzie z bożymi przykazaniami. Mężczyzna ku zmartwieniu starego już ojca, nadal jest kawalerem. Wkrótce poznaje Marię.

Nie jest to najlepsza powieść w dorobku Jana Dobraczyńskiego, daleko jej do fenomenalnych „Listów Nikodema” (idealne na Wielkanoc!), momentami potrafi nużyć, ale jednak pomysł na uczynienie głównym bohaterem akurat Józefa jest bardzo ciekawy. To jego oczami czytelnik obserwuje Marię, narodziny i dorastanie Jezusa. To on (oraz Bóg) jest tytułowym ojcem. Oprócz wyobrażenia sobie małżeństwa cieśli z młodziutką Marią, bożego narodzenia w stajence, nadejścia trzech króli z darami i okrutnych działań Heroda, poznajemy ówczesny sposób myślenia o świecie, kobietach i miłości, dawne zwyczaje i tradycje. Mimo, że akcja nie pędzi karkołomnie na przód, książka warta jest poznania. Nieśpieszna fabuła zachęca do rozmyślań, a poznanie historycznych realiów pobudza wyobraźnię.

I tak czar Świąt trwa.

Wszystkiego dobrego!

 

Szopka_narodziny_jezusa

 

– – – – – – – – – – –

Opublikowano: 28.12.2016