Chcecie bajkę? Oto bajka! „Niedźwiedź i słowik” – recenzja

Niedźwiedź i słowik recenzja Katherin Arden

Chcecie bajkę? Oto bajka!

Była sobie raz dziewczyna, ani piękna, ani brzydka. Dzika, wesoła, potrafiła dostrzec to, co niewidzialne dla innych. Żyła spokojnie na dalekiej, mroźnej Rusi, w zgodzie zarówno ze starymi bóstwami, jak i nowym Bogiem. Aż pewnego dnia ojciec sprowadził do domu macochę. Oj, źle się wtedy powodziło dziewczynie. A jeszcze gorzej było, gdy do wioski zawitał…

 

„Niedźwiedź i słowik” to powieść utkana ze zręcznie splecionych motywów z rosyjskich baśni i dawnych mitów. Wyobraźcie sobie białe, śnieżne krajobrazy, sople lodu i zimę tak zimną i długą, że nie wiadomo czy się dożyje jej końca. Wyobraźcie sobie wodniki i rusałki czyhające na smakowite ludzkie ciała, domowe duchy chroniące rodziny za kilka okruchów chleba i dwóch zwaśnionych ze sobą braci – pradawne, surowe bóstwa. A wszystko to w średniowiecznej scenerii, gdzieś na pustkowiach dawnej Rusi. Widzicie to? :)

Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka wykorzystała i „pozszywała” ze sobą różne elementy dawnych bajek i wierzeń. Bardzo mi się to spodobało (zwłaszcza że baśnie i mitologie różnych kultur zawsze mnie intrygowały). Język powieści jest prosty (w zasadzie jak bajki), nie ma tu złożonych metafor, nie odnajdujemy tu przyjemności w śledzeniu pięknie skonstruowanych zdań. Nie, to inny rodzaj literatury. To książka, w której gnamy naprzód z akcją, chcemy szybko wiedzieć co będzie dalej. Dodatkowo poddajemy się unikalnemu nastrojowi tej historii pełnej magii i pradawnych stworzeń. I mrocznej!

 

Niedźwiedź i słowik recenzja okładka

 

Główną bohaterkę – Wasilisę – poznajemy po dłuższym wprowadzeniu. Najpierw autorka przedstawia jej rodzinę, starsze rodzeństwo, nianię, ojca i matkę. Wszystko to jest ważne dla dalszych losów dziewczyny, ale jednak trochę nuży. Na szczęście z każdą stroną opowieść nabiera barw i emocji. Konflikt pasierbicy z macochą narasta, mieszkańcy wioski zaczynają patrzeć na Wasilisę jak na dziwadło, a i tak wszystkie te niebezpieczeństwa bledną przy zagrożeniu, jakim jest dla dziewczyny czyhający na nią w ośnieżonym lesie demon zimy. Krótko mówiąc, dzieje się dużo. Szkoda tylko, że nie poznajemy tej opowieści z perspektywy samej Wasilisy, wtedy można byłoby jeszcze bardziej wczuć się w tę historię, mocniej kibicować głównej bohaterce. Chyba chodziło autorce o zachowanie podobieństwa do klasycznych bajek, w których wszechwiedzący narrator opowiada o wszystkim.

 

Na Mroza, demona zimy, mówiono czasem Morozko, jednak dawno temu ludzie nazywali go Karachun, bóg śmierci. Był królem najostrzejszej zimy, samego jej środka, przychodził po niegrzeczne dzieci i sprawiał, że zamarzały nocą. To było złowróżbne imię, nie należało wypowiadać go głośno, zwłaszcza gdy Mróz trzymał jeszcze ziemię w swym uścisku. Marina mocno przytulała synka, a on wiercił się i ciągnął ją za warkocz.
– Dobrze – powiedziała Dunia po chwili wahania. – Opowiem wam o Morozce, o jego dobroci i okrucieństwie.

Niedźwiedź i słowik

 

Rusałka lubiła mięso, więc chwytała sarny pijące z jej jeziora o świcie, a czasem młodych mężczyzna, którzy pływali tam latem. 

Niedźwiedź i słowik

 

Jestem zauroczona tą historią. Ma niesamowity klimat, odkrywa na nowo dawne baśnie i mity, daje im drugie życie. Prosty język, jakim przedstawione są przygody Wasilisy jest dla mnie zabiegiem celowym, pasującym do ustnych opowieści snutych kiedyś przy ogniskach. Chciałabym bardziej zżyć się z główną bohaterką, ale myślę, że w drugim tomie ta warstwa książki na pewno będzie już dopracowana („Niedźwiedź i słowik” jest debiutem). Czy widzieliście okładkę drugiej części pt. „The girl in the tower”? Też jest cudna. :)


Ocena: 4,5/6

Tytuł: Niedźwiedź i słowik
Autor: Katherine Arden
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Cykl: The Winternight Trilogy, t. 1
Wydawnictwo MUZA SA, 2018
Liczba stron: 446

Dziewczyna w wieży Katherin Arden