Jack Reacher i Jason Bourne. Przepis na bohatera!

Hit, megabestseller, światowy fenomen! A w nim? No jak? Wiadomo! Akcja nie kolacja i bohater nie kapcie. Silny bohater, mocny taki. I przystojny. Przystojny, że ach… ;)

Zastanawialiście się kiedyś czy jest coś, co łączy bohaterów Waszych ulubionych książek? Np. detektywi w kryminałach. No wiecie, outsiderzy, analityczne umysły, antypatyczni dziwacy, a jednak się ich lubi. A czy jest zestaw cech typowych dla ociekających testosteronem bohaterów powieści sensacyjnych? Jasne, że tak. Wystarczy przyjrzeć się jak to robią (robili) najlepsi. W tej kategorii na podium niepodzielnie króluje Robert Ludlum*. Śmierć pisarza w 2001 roku w niczym nie przeszkodziła – czytelnicy, wydawcy, ba, nawet reżyserzy, kochają Jamesa Bourne’a. A że prawdziwa miłość nie zna granic, zwłaszcza czasowych, to zauroczenie agentem dotkniętym amnezją trwa już prawie 40 lat! (Wiedzieliście, że Tożsamość Bourne’a po raz pierwszy ukazała się w 1980 roku i że w powieściowy Jason walczył… w wojnie Wietnamie?)

Na wysoką pozycję Ludluma ostrzy sobie zęby Lee Child ze swoim eksżołnierzem-włóczęgą. Jeszcze kilka ekranizacji i kto wie, być może Jack Reacher zdetronizuje Jamesa Bourne.** 

Mamy więc dwóch słynnych pisarzy, którzy wydajnie niczym kombajn (lub Remigiusz Mróz) publikowali/publikują hit za hitem. Gdyby któraś z ich powieści sensacyjnych nie znalazła się na liście bestsellerów, to by dopiero była niespodzianka.

Gdybyśmy tak chcieli rzucić wyzwanie rynkowi wydawniczemu (a co nam szkodzi), dobrze by było, żeby nasz bohater…

Nie był przystojny!

Z przystojniakami lepiej przesiąść się do działu romansów i erotyków. Niespodzianka nr 1. Jack Reacher i Jason Bourne wcale do super przystojniaków nie należeli! Gdy odłożyć na bok filmowych amantów, a zamiast tego dobrze wczytać się w powieści, to okaże się, że obaj byli przeciętni. Jason nie był ani brzydki, ani nadmiernie ładny – był „niewidzialny”. Wyglądał tak, by móc z łatwością wtapiać się w tłum. Był kameleonem. Przygotowując go do roli agenta poddano go operacjom plastycznym, by zlikwidować jego wszystkie cechy charakterystyczne.

Jesteś w miarę atrakcyjnym mężczyzną, ale twoja twarz wyróżnia się bardziej swoim rodzajem niż jakąś specyficzną cechą.(…) Jesteś prototypem białego Anglosasa. Takiego, jakiego można codziennie zobaczyć na lepszych boiskach krykieta, na kortach tenisowych, czy w barze. Twarze tych ludzi są prawie nie do odróżnienia, prawda? Wszystko na swoim miejscu, zęby proste, uszy przylegające płasko do głowy – nic nie zakłóca harmonii, każdy element współgra z innym, a całość jest jakby rozmiękczona. (…) No, może „zepsuta” byłoby lepszym słowem. Twarz człowieka bardzo pewnego siebie, nawet aroganckiego, takiego, co zawsze postawi na swoim.*** – tak opisuje Bourne’a jego lekarz.

 

Jack Reacher podoba się kobietom. Jest silny, wysoki i pewny siebie, ma charyzmę, urko osobisty i posturę wyszkolonego, sprawnego żołnierza. Ale do wielkiego przystojniaka mu daleko. Jego twarz ma blizny i bruzdy, wygląda jak pełne odłamków i chropowatości dzieło rzeźbiarza, który miał zdolności, ale nie za dużo czasu.****

Zdarzało się, że nosił nieświeże ubranie. Był to rezultat jego zasady, zgodnie z którą nie gromadził rzeczy. Zużyte ubrania wyrzucał, a na ich miejsce kupował nowe. Wypranej odzieży nie prasował.

W sklepie z ubraniami kupił spodnie, które według etykietki były brązowoszare, a według niego brudnooliwkowe. Znalazł flanelową koszulę prawie w takim samym kolorze. I bieliznę. Zainwestował też w parę skarpetek. Przebrał się i wyrzucił stare ciuchy do kosza na śmieci. Czterdzieści dolarów za ubrania na cztery dni. Ekstrawagancja, ale za tych dziesięć dolarów dziennie nie musiał taszczyć walizki.*****

Czyli nasz bohater ma być męski, przystojny niekoniecznie. Co poza tym?

Ma się znać!

Siła nie w tym, co masz w domu czy na koncie bankowym, ale w tym, co masz w głowie. I Jack, i Jason nie gromadzą, oni się znają. Wiedza i zdolności stanowią o ich przetrwaniu. Mogą szkolić detektywów w tropieniu, policjantów w ściganiu przestępców, a instruktorom samoobrony dać lekcję  walki wręcz. Od ręki wygłoszą wyczerpujący wykład o błędach w działaniu organów ścigania. Obaj potrafią zniknąć bez śladu.

Bourne jest mistrzem kamuflażu, swobodnie posługuje się wieloma językami obcymi. Jack to chodzący wykrywacz kłamstw. Po trzynastu latach służby w Żandarmerii Wojskowej Armii Stanów Zjednoczonych, tajniki pracy policyjnej zna na wylot. Czy jest coś na czym się nie znają. Oczywiście. Ale wtedy – niespodzianka nr 2 –  nie wstydzą się spytać.  W „Tożsamości….” piętą achillesową Jamesa okazały się  sprawy finansowe, a zwłaszcza działanie banków. Niezbędne okazało się zasięgnięcie opinii specjalisty. Dzięki temu wszystko skończyło się (w miarę) dobrze, a u boku byłego agenta pojawiła się śliczna ekonomistka Marie St. Jacques, która o funkcjonowaniu banków wiedziała wszystko. (W ekranizacji ten wątek akurat zupełnie pominięto, czyniąc z Marii zadłużoną (sic!) ofiarę losu.)

I tu zgrabnie przechodzimy do arcyważnego tematu.

Kobiety!

Z umiarem przyszli pisarze.To nie bondowskie podrywy, bez dziecinady. Wasze książki czytają też panie, a te nie lubią, gdy w każdej powieści bohater wyrywa inną panienkę. Trzeba dodać trochę uczucia, pasji. Na przykład w pierwszych tomach Jack Reacher spotykał się ze swoją pierwszą miłością Jodie Garber. Dawniej był  to zakazany owoc, uczucie przed którym się wzbraniał, bo dziewczyna, oprócz tego że bardzo młoda,  była też córką jego dowódcy, generała Leona Garbera. We „Wrógu bez twarzy” niespodziewanie spotykają się ze sobą i nie ma przeszkód by ze sobą byli. Związek napotkał jednak na pewne trudności (ok, skłamałam, były przeszkody) i w kolejnych książkach pojawiają się inne przedstawicielki płci pięknej. Jednak cały czas bez bondowskiego przepychu. James Bourne na tle Reachera jawi się niemal jako prawiczek. W głowie mu tylko Marie St. Jacques.

Co zrobić by urozmaicić uczuciowe i erotyczne życie naszego bohatera?

Fight!

Należy uwikłać go w walkę wydawałoby się z góry przegraną i beznadzieją. Będzie heroicznie i widowiskowo. Krew i pazury (to ostatnie potraktujcie metaforycznie, poniosło mnie).  Co więcej, taki bohater musi się ukrywać, zacierać ślady, uciekać. A to już totalnie nie jest dobrym fundamentem dla trwałych związków. I tak właśnie u boku naszego dzielnego herosa mają szansę pojawiać się nowe blondynki, brunetki, szatynki…

Wróćmy do tematu.

Walka z systemem

U Jasona wiadomo. Złe służby wywiadowcze wykorzystały go, sponiewierały i albo planują wykorzystać go jeszcze raz, albo zabić. A najlepiej i jedno, i drugie. Bourne mści się, ucieka i ukrywa, mści się, ucieka i ukrywa, mści… i tak w kółko. Dobry schemat nie jest zły ;)

Jack ma więcej luzu. Ma na pieńku tylko z FBI i nie pała miłością do wojska. Dostaje torsji na myśl o biurokratycznych trybach służb mundurowych. Dlatego z wyboru, nie z konieczności, prowadzi życie włóczęgi. Działa to na wszystkie kobiety, które w dzieciństwie miały słabość do Włóczykija (tego od Muminka).

Mroczna przeszłość

Batman przy Bournie może się schować. Bourne ma taką przeszłość, że lepiej o niej nie pamiętać. A jednak Jason uparcie i z mozołem główkuje. Kto widział film, ale nie miał w ręku książki (albo miał, ale nie przeczytał), tego czeka niespodzianka nr 3. Uwaga, będzie spoiler.

Jason stracił żonę i dziecko podczas wojny w Wietnamie. Dla zemsty wstąpił do kontrowersyjnej formacji wojskowej, która nie przebierając w środkach działała na tyłach wroga. Bourne (wtedy David Webb) był podobno maszyną do zabijania. I uśmiercił m.in. pewnego zdrajcę, Jasona Bourna, po czym dla celów wywiadowczych przyjął jego imię. Następnie w jednej z misji przybrał nową tożsamość, by wyeliminować pewnego seryjnego zabójcę (istniejącego naprawdę) Szakala. (Co ostatecznie – niespodzianka nr 4 i kolejny spoiler, trzymajcie się z daleka jeśli myślicie o przeczytaniu „Tożsamości… ” – NIE UDAJE SIĘ. (To naprawdę fajne przeczytać książkę, w której zakończenie jest inne niż w 99% książek sensacyjnych). Można się w tym wszystkim pogubić nawet bez amnezji. Książkowy Bourne ma przekichane. Śmiem twierdzić, że filmowy ma łatwiej.

Tym razem Jack przy Jamesie wypada blado. Ale i włóczykij ma kilka dziwnych plam w życiorysie. Dlaczego opuścił wojsko, gdy zginęła jego rodzina. Daty tych wydarzeń są niepokojąco blisko siebie. ** Kto przeczytał wszystkie tomy, please, niech zdradzi mi o co w tym wszystkim chodzi. Zanim ja przeczytam wszystkie książki o Reacherze…

Zróbmy szybkie podsumowanie.

Recepta na bohatera:

Nie za przystojny!

Kobiety!

Ma się znać!

Walczy z systemem

Wciąż w drodze

Ma mroczną przeszłość

Taka mieszanka to już całkiem dobra mikstura. Ale, ale. Czy nasz bohater nie jest zbyt pomnikowy, zbyt papierowy? Zdejmijmy go z Olimpu i uczyńmy śmiertelnikiem!

Lęki, fobie i słabości

Jack pije hektolitry kawy (przynajmniej w tych tomach, które czytałam), nie znosi biurokracji, ma awersje do wszelkiego rodzaju dokumentowania bytności – płaci gotówką, melduje się w hotelach pod fałszywymi nazwiskami byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych lub bejsbolistów, pracuje na czarno. Nie chce figurować w żadnym spisie czy rejestrze, nie posiada dowodu. To gdzie przebywa i co robi ma być tajemnicą – Reacher jest nieuchwytny, bo tak po prostu chce.

Bourne podobnie, z tym, że jego niechęć do służb mundurowych i wielkich oczu Wielkiego Brata, ma poważniejsze uzasadnienie. Oni chcą (najczęściej) go zabić. Największą słabością byłego agenta jest jego amnezja i związane z nią bóle głowy. Być czy nie być, oto jest pytanie. Jasona gnębi ono szczególnie mocno.

Pan (nie)idealny

Osobiście dodałabym jeszcze jakąś śmieszną przywarę, coś drobnego. Z Jacka można się na przykład trochę po naigrywać przy okazji jego braków w garderobie (pranie skarpetek co wieczór?)

To zamyka moją recepturę na super bohatera. Dodalibyście coś do przepisu?

 

Na marginesie. Oglądaliście „Jednym strzałem”? Pamiętacie scenę pościgu? Film był słaby, ale ten pościg! I to jedzenie (tak!) palców u dłoni, ble. Tego w książce, zaręczam, nie znajdziecie.

 

A jeśli już mowa o ekranizacjach… W „Tożsamości Bourne’a” jest fantastyczna scena, gdy Jason wyglądający jak włóczęga, niby taki sponiewierany przez życie, uciera nosa obsłudze banku (ta urzędniczka w recepcji!). No i tak, ładnie się ogląda, ale… Jason. Nigdy. Nie. Zrobiłby. Czegoś. Takiego. No sorry, mistrz kamuflażu, kameleon, wchodzi do banku (takiego dla elit, mahoń, marmur, te sprawy) w dziurawym swetrze? Chodzi z workiem? Po prostu nie.

A tu mała ciekawostka: https://www.youtube.com/watch?v=QfogOXHTG44

 

*Jeśli macie innych pretendentów do tytułu Najlepszego z najlepszych pisarza powieści sensacyjnych i thrillerów, to dajcie znać.

** Z Tomem Cruisem w roli głównej? Może być ciężko.

*** Tożsamość Bourne’a  Rober Lundlum, Wydawnictwo Amber, 1990 r., s. 21-22 

**** Curtis, Bryan (2012). „The Curious Case of Lee Child: Before Tom Cruise could become Jack Reacher, Jim Grant had to become Lee Child”. Grantland 

***** Jednym strzałem Lee Child, Wydawnictwo Albatros, 2006, s. 89

 

 

– – – – – – – – –

Opublikowano: 27.03.2017